czwartek, 28 kwietnia 2016

Ech, życie.....

Nie mam pojęcia co się dzieje w moim życiu? Generalnie, patrząc z boku, wydawałoby się że jest ok. Ale ja mam wrażenie, że życie ćwiczy moją cierpliwość i hart ducha na wszystkie możliwe sposoby. W gęstwinie zmian i problemów doszedł kolejny. Nie weszła mi wypłata na konto. Wszyscy już wczoraj mieli przed końcem pracy, a ja nie. Cierpliwie czekałam na popołudniowe księgowanie i też nic. Biegnie dziś drugi dzień i nadal nic nie mam. Łudzę się, że to opóźnienie w księgowaniu w banku, a nie jakaś hakerska niespodzianka. Staram się w ten sposób nawet nie myśleć, żeby nie prowokować złego.

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Idzie ku lepszemu......

Mój stan psychiczny powoli się stabilizuje. Sprawy bieżące wciągają i zajmują na tyle, by nie roztrząsać wszystkiego i nie zajmować się tym co nieistotne.

Powoli znów myślę o ogrodzie. Zaczynam robić plany. Na razie ruszam małymi krokami, by nie rzucać się na wielkie przedsięwzięcia, które łatwo mogą skończyć się niepowodzeniem i znów przyjdzie rozczarowanie. A po co mi to?
Trzeba więc planować i robić rzeczy małe, które w miarę łatwo się osiąga, by dać sobie szansę na sukces i satysfakcję z czegoś co w końcu wyszło. Nie podejmuję się więc wielkich i dalekosiężnych wyzwań z obawy przed porażką i dalszym wpędzaniem się przez to w poczucie beznadziei.

Chciałabym aby mój ogród był kolorowy, wesoły. Jak na razie dominuje w nim kolor zielony i żółty, czyli trawa i mlecze oraz żonkile. Czekam na tulipany i bez oraz konwalie, w dalszej kolejności na piwonie, róże, malwy, mieczyki, floksy, hortensje. To chyba wszystkie kwiaty jakie posiadam. Ubogo, prawda?

środa, 20 kwietnia 2016

Na zakręcie

Moje zawirowania życiowe nadal nie wyszły na prostą.

W życiu zawodowym następują od jakiegoś czasu niby subtelne i powolne, ale odczuwalne zmiany. A na pewno przeze mnie. Czy to idzie ku lepszemu czy gorszemu to jak na razie sama jeszcze nie wiem. Raz jest lepiej, a innym razem odwrotnie. Jaki to będzie miało finał? Tego jeszcze nie wiem.

W życiu uczuciowym zmiana. Rozpatrując to w kategoriach całokształtu to niby zła. Finał związku to zawsze jednak porażka. Ale wiem, że inaczej już się nie dało. Próbuje to przekuć na pozytywy. Na razie kiepsko mi idzie, ale wierzę że z czasem będzie mniej boleśnie.

W życiu rodzinnym też idą zmiany. Czy rzeczywiście się zdarzą i jakie, tego jeszcze nie wiem. W każdym bądź razie najstarsze dziecko chce mi wyfrunąć z gniazdka. A ja - jak to typowa matka kwoka - boje się. Ale przecież nie mogę dziecku podcinać skrzydeł.

W życiu finansowym szykuje się trudny okres. Za dwa miesiące kończy się moja dodatkowa umowa i od lipca stracę ok. 1,5 tys zł dochodu. Dla mnie to katastrofa. Przez rok załapię się na 500 plus. Ale to tylko 1/3 utraconych dochodów. Nie wiem co robić. Kredyt mnie wykończy. Najpierw psychicznie, a potem też pewnie fizycznie.

Gdy w sylwestra słuchałam bicia dzwonów o północy i patrzyłam na fajerwerki nad miastem, jakoś w podświadomości czułam, że idą zmiany w moim życiu, że to będzie trudny rok. Nie twierdzę, że jest najgorszy, ale chyba moja odporność psychiczna też jest już słabsza i dużo gorzej znoszę przeciwności losu niż w młodości.

I jakby tego wszystkiego było mało to narzuciłam sobie też ostry reżim w kwestii zbicia wagi ciała. Szału nie ma, ale przynajmniej czuje, że sprawność i kondycja się poprawia, a to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Ćwiczę dużo. Wykorzystuje do tego prezent od moich córek. Staram się też biegać wieczorami. Z tym jest gorzej, bo pogoda nie rozpieszcza. Diety żadnej nie planowałam zastosować, bo uznałam, że najważniejsze to spalić zjedzone kalorie i przynajmniej zatrzymać dalszy przyrost tkanki tłuszczowej. Super laską to ja i tak już nie będę. Nie ten wiek. Zresztą przy takiej nadwadze i towarzyszącemu przez to rozciągnięciu skóry gwałtowny spadek wagi nie wypadłby dobrze. Choć przyznam, że niechcący i tak jem dużo mniej, ale to głównie za sprawą problemów osobistych. Ja już tak mam, że gdy się martwię to tracę apetyt. Zajadanie problemów to nie moja domena. Jest raczej odwrotnie. Gdy jestem szczęśliwa mam apetyt na życie i też na jedzenie i zachciewajki i wtedy tyje.

I jeszcze wpadłam dziś na pomysł jakiegoś wyjazdu. Krótkiej wycieczki gdzieś daleko. Sama. Dostałam dziś na maila reklamę jakiegoś biura podróży i tak jakoś zakiełkował we mnie ten pomysł. Czy dojdzie do realizacji? Tego też nie wiem. Wszystko zależy od wielu okoliczności. Jak zazwyczaj w moim życiu. 

Strasznie dziś smucę, ale taki mam właśnie moment w życiu.

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Zmartwienia

Przeżywam bardzo trudny okres w swoim życiu.
Nie mam nawet siły o tym mówić.
Piszę tu o tym, żeby pamiętać.

Czuje się tak jakby czołg po mnie przejechał.
Ech, życie.........

niedziela, 3 kwietnia 2016

Powrót na działkę

Siedzę właśnie na ławeczce na działce. Jestem tu od 13 a teraz już jest wieczór i wcale nie chce mi się wracać do domu. Słucham sobie świergolenia ptaszków, obserwuje latającego wokół mnie trzmiela i jest pięknie. Ciepło, przyjemnie, nawet wiaterek jest taki delikatny, ciepły, łagodny, jakby pieścił swoimi lekkimi dmuchnięciami.
Minął już czas krokusów i przebiśniegów. Teraz zaczyna się faza żonkili. Tulipany dopiero wychyliły z ziemi pojedyncze liście jakby na zwiady je wypuściły. Widziałam, że młode pędy maja hortensje, piwonie.
Powycinałam dziś to co suche, obumarłe, chore i niepotrzebne. Ale pracy przede mną jeszcze dużo. Na pewno przegapiłam moment na przycinanie owocowych. Tutaj dałam plamę. Teraz już chyba za późno, bo obsypane są już pąkami. Więc znów będę miała chaos na jabłonkach. Będzie znów dużo małych jabłuszek, zamiast dorodnych i dużych. Będę rozdawać. Bo musy to nie jest udane przedsięwzięcie. Zrobiłam ich w tamtym roku bardzo dużo. Początkowo schodziły na bieżąco, potem szły w słoiki. Ale gdzieś na poziomie grudnia przejadły się już mojej rodzince, a teraz przed Wielkanocą okazało się ze wszystkie sfermentowały się. Szkoda więc mojego czasu, cukru, wody i gazu. Trzeba jeść na bieżąco.
 A w plenerze obserwuje też komary. Oj sporo ich. Brrr.....
W moim życiu nadal zamieszanie. Ale to na inna okazję pogawędka. Dziś nie chce psuć sobie nastroju .....