czwartek, 30 maja 2019

Wa-rzy-wa... mam i ja

Kiedy 4 lata temu przejęłam w użytkowanie moje 3,5 ara planowałam to miejsce typowo pod relaks. Zarzekałam się, że tylko trawka, trochę kwiatków, ewentualnie jakieś borówki czy truskawki dosadzę. Przez kilka pierwszych lat trzymałam się tego postanowienia i sukcesywnie obsadzałam boki działki kolejnymi borówkami oraz ozdabiałam ją hortensjami, różami, lawendą, krzewuszką etc.
Ale w tym roku coś mi wczesną wiosna strzeliło do głowy, by jednak spróbować z warzywami. Sama nie wierzę teraz w to co pisze, ale tak się stało. Któregoś lutowego dnia wędrując gdzieś pomiędzy jednym a drugim działem w Castoramie wpadły mi w oko torebki z nasionkami. No któż by się im oparł... takie kolorowe, ze ślicznymi zdjęciami na etykiecie. Jak złapałam jedno opakowanie to poszło lawinowo.... Nabyłam wtedy podstawowe rośliny na wyżerkę, marchewkę, pietruszkę, szczypiorek, sałatę, groszek, fasolkę, bób, buraczki, rzodkiewkę, kalarepę, a nawet brokuły i kalafior. A co mi tam... pomyślałam.... jak szaleć to szaleć.... Na początku marca zrobiłam ze swojego mieszkania jeden wielki inspekt, wszędzie gdzie się dało stały multi palety i doniczki z rozsadami.


Podczas, gdy nasionka sobie grzecznie kiełkowały, ja zabrałam się za przygotowanie terenu pod warzywnik. Tak, tak, wiem... że ziemię przekopuje się i nawozi na jesień. No ale jesienią to ja nie miałam jeszcze pojęcia o tym, że wiosną mi odbije... Roboty było co niemiara. Kręgosłupa nie czułam, choć Luby pomagał jak tylko mógł.

Wszystko zaczęło się od pierwszego wbicia łopaty

Potem konsekwentnie szłam paseczek po pasku dalej

Z wykopanych kostek murawy powstała mi niezła hałda, ale i na to znajdę sposób...
Ostatecznie powstał kawałek ziemi o powierzchni ok 20 m2

Potem przyszedł czas na wydzielenie grządek, a żeby ułatwić sobie przemieszczanie się między nimi zrobiłam im boki z desek. Wybrałam sporo starej ziemi i dosypałam świeżej, użyźniłam granulowanym obornikiem.

Ostatnią grządkę powiększyłam dość nietypowo w bok i mam grządkę w kształcie litery L.


No cóż, musiałam kształt i wielkość powierzchni uprawowej dostosować do panujących warunków, bo na działce są drzewa i one trochę ograniczyły moje szaleństwo.

W połowie kwietnia, kiedy starsza córcia przyjechała wcześniej na święta Wielkanocne, z jej pomocą wysiałam co się dało.

Potem przyszedł czas na drugą stronę ogrodu. Zlikwidowałam stare truskawki, a na ich miejscu powstały dwie kolejne grządki.
Tu tez zrobiłam ścieżkę wyznaczoną deskami, grządki uzupełniłam nowa ziemią i nawiozłam obornikiem w granulacie. Tutaj już siedzą pomidorki i seler...

Ciesze jak dziecko gdy widzę jak pięknie wszystko rośnie. Zajadamy już swoje pierwsze w życiu rzodkiewki i jesteśmy bardzo szczęśliwi...

czwartek, 16 maja 2019

Wróciłam...

Dwa lata przerwy...
Sama nie wiem od czego zacząć...
Tyle się wydarzyło, a w zasadzie podsumowując jest wciąż tak samo...
Ta sama praca, ten sam stan rodzinny, ten sam dom, ten sam ogród, ten sam facet...
I przy facecie bym się na chwilę zatrzymała... bo w tej kategorii najwięcej się zadziało
Krótko po ostatnim poście nasze wspólne bytowanie rozjechało się, nie wiadomo jak i kiedy....
Długi kryzys zaowocował zupełnym rozkładem i w konsekwencji rozpadem związku
Ale jak to mój Luby powiedział " Prawda jest taka że my i tak zbyt długo bez siebie nie wytrzymamy", choc tym razem była to nasza najdłuższa, kilkumiesięczna, przerwa
Tak więc kręci się wszystko po staremu.

A co z nowości?...
1. Od wakacji ubiegłego roku mam psa. Ślicznego, kochanego i nieznośnego bruneta w typie labradora.
2. W 2018 roku skończyłam kolejne studia podyplomowe (to już moje 3).
3. Mieszkam już tylko z młodszą córką, gdyż starsza śladami brata powędrowała w ubiegłym roku do Poznania.  
4. Jestem mniejsza o około 10 kg (choć to i tak wciąż za dużo)
5. W tym roku podjęłam wyzwanie pod hasłem Warzywnik... dzieje sie !!!

To tyle w kategorii Podsumowania