Pierwszy jesienny weekend był cudownie letni. Całe popołudnie w sobotę i niedziele spędziliśmy na działce. Wczoraj siedząc na ławeczce i popijając kawkę zebrało mi się na podsumowania. Bo to był bardzo pracowity rok na działce. W tym sezonie wiosenno - letnim zrobiliśmy tam dużo więcej niż w ubiegłym roku. Może to dlatego, że w zeszłym roku działkę miałam dopiero od maja. I pewnie też dlatego, że potrzebowałam czasu na tzw. "rozkręcenie się", zapoznanie się z ogródkiem, oswojenie go. Tak więc ani się nie spostrzegłam jak nagle w ubiegłym roku skończyło się lato. Poza tym w ubiegłym sezonie nie miałam aż tak dużego wkładu czasu i pracy ze strony Mojego Mężczyzny.
Zmiany w tym roku: rozebrana szklarnia, dobudowana szopka narzędziowa, uporządkowana rabata kwiatowa wzdłuż płotu, utworzona od podstaw rabata różana, uporządkowany pas przylegający do altanki, przycięte drzewka i krzewy owocowe, dosadzone borówki, maliny, clematisy i winobluszcz.
Rozpoczęliśmy też przekopywanie małego placyku przed altanką, na którym obecnie panuje jeden wielki chaos, busz chwastowy itp. Chcemy to wykopać, zasypać i utworzyć tam kącik wypoczynkowy z ławeczką. Może zdążymy przed pierwszymi przymrozkami. Teraz pracujemy tylko w weekendy, gdyż w normalny dzień, zanim Mężczyzna wróci z pracy, to jest już 18 i szybko robi się ciemno i zimno. Liczę wiec na kilka ciepłych i suchych weekendów.
A póki co cieszę me oczy takimi kolorami.....
Z różami to ja mam całkiem już rozbudowaną historię, a nawet i histerię :).
Bo lubię je bardzo, choć nie wszystkie chyba lubią mnie. Przejęłam działkę z piękna różą wielkokwiatową, która posadzili tam poprzednicy. Nie znam jej nazwy. Kwitnie cudownie od czerwca do chwili obecnej. Mam też po poprzednikach róże damasceńskie, kwitnące wiosną.
W ubiegłym roku latem dosadziłam różę Chopin, ale chyba nie spodobało się jej u mnie - nie przyjęła się. Jesienią kupiłam korzystając z dużej przeceny dwie inne - Kronenburg i Tom Tom. Trochę stały sobie w altance, aż zrobił mi się początek listopada. Posadziłam więc je na szybko i bez namaszczenia i chyba tego im było trzeba, bo pięknie się przyjęły, rozrosły, a nawet jedna zakwitła.
W tym roku niedawno dosadziłam kolejne dwie - Julia i Leonardo da Vinci.
Poniżej piękna róża posadzona przez poprzednich właścicieli działki.
Otrzymana również "w spadku" po poprzednich właścicielach óże pienne damasceńskie Blush Damasc (chyba?), które nie powtarzają kwitnienia i zdobią ogród tylko
wiosną, do maja.
Powyżej zakupiona w ubiegłym roku Róża Kronenburg, która w tym roku pięknie zakwitła.
A poniżej dwie tegoroczne różane inwestycje.
Róża Julia
Róża Leonardo da Vinci
W zestawieniu zabrakło zdjęcia Tom Toma.
Tak powstawała rabata różana
A tak wygląda obecnie